Tempus fugit! – chciałoby się zakrzyknąć widząc, że dostojny Annus Dominus 2010 przechodzi powoli do historii. A jeszcze tak niedawno, w połowie mijającego roku, zapraszaliśmy na otwarcie wystawy poświęconej oszkleniom witrażowym Wielkiego Refektarza. Czas był szczególny. Rewitalizowane przez wiele lat monumentalne wnętrze Sali Rycerskiej wprost dopominało się o prezentację zachowanych oszkleń, genetycznie z nim związanych. Konsekwentnie wydobywane z piwnic i zakamarków zamku witraże, pieczołowicie scalane i konserwowane w ciągu ostatniego ćwierćwiecza funkcjonowania Muzeum Zamkowego, znalazły swe docelowe miejsce na ekspozycji w piwnicach pod Wielkim Refektarzem.
Przypomnijmy, że trzon wystawy, obecnie przekształconej w stałą prezentację, stanowi kilkadziesiąt kwater i pól ornamentalnych wykonanych na początku XX w. przez Franza Lauterbacha z Lipska. Prawdziwymi cymeliami ekspozycji są jednak dwa niewielkie pola heraldyczne z wizerunkami polskich herbów: Brochwicz i Dołęga, oraz fragment niemieckie-go herbu Schlieben, o całe stulecie starsze, bo datowane na rok 1822. Owe trzy najstarsze elementy, pierwotnie wpisane w witrażowy program upamiętnienia polskich i pruskich rodów szlacheckich łożących na rzecz romantycznej rekonstrukcji Wielkiego Refektarza, zostały wypożyczone na wystawę dzięki uprzejmości państwa Felicji Kiersnowskiej i Władysława Serwatowskiego z Warszawy.
W adwentowym czasie radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie, kiedy w orbicie zainteresowania dzieci (wszyscy nimi jesteśmy, choć nie wszyscy o tym pamiętamy) pojawia-ją się wizje wymarzonych prezentów, nasze Muzeum otrzymało piękny choinkowy dar. Pani Felicja Kiersnowska uznała, że nadszedł czas powrotu uratowanych w 1945 r. przez jej ojca witraży do „miejsca narodzenia” i przekazała Muzeum Zamkowemu na własność owe trzy heraldyczne pola. Wobec tej decyzji chylimy czoła i wyrażamy słowa wielkiej podzięki.
Ewa Witkowicz-Pałka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz